wtorek, 18 marca 2014

Zawieszka!

Niestety chwilowo zawieszam bloga ;(
Niestety powodem jest wena, a dokładniej jej brak.
Zawieszka potrwa jakiś tydzień, albo półtora.
Chyba że dostane ataku pozytywnej energii

sobota, 8 marca 2014

4. No co?! Wyglądasz przepięknie, pachniesz słodko. Łatwo cię pomylić z kwiatem.

Ally
- Ally! Co ty robisz!? Przecież siedzisz ze mną! - krzyczała zdenerwowana Trish, gdy zauważyła że siedzę koło Austina, w ostatniej ławce.
- No to jak widzisz od dziś już nie...
Dziewczyna rzuciła mrożące spojrzenie w stronę chłopaka i zajęła miejsce.
- Dzień dobry dzieci. - przywitał się nauczyciel wchodząc do klasy.
- Dzień dobry.
- Dziś zajmiemy się przede wszystkim ułamkami....bla bla bla
Mężczyzna zaczął coś bazgrolić na tablicy, a ja wkleiłam się w mój zeszyt.
- Ally. - szepnął blondyn.
- Tak?
- Wracamy dzisiaj po szkole razem?
- Jasne...tylko będę musiała jeszcze wejść  do ciotki.
 - 45 minut później -
W końcu! Pierwsza przerwa! Z wszystkiego, co jest możliwe do nie lubienia, nienawidzę właśnie szkoły. No chyba że chodzi o Olivie...
Taka plastikowa dziewczyna. Modnisia, egoistyczna, złośliwa, chamska...
Chyba każdy z was miał kiedyś w klasie taką dziewczynę?
Austin
Niestety przerwa. Tak jako jedyny dzieciak nie cieszę się z przerwy. Czemu? Wszyscy się na ciebie lampią. Okropne uczucie, a zwłaszcza gdy się jest nowym.
jeszcze gdzieś zgubiłem Ally.
- Austin! - usłyszałem znajomy głos za sobą. - Wszędzie cię szukałam.
Uśmiechnąłem się lekko do brunetki.
- Mam super wiadomość! - krzyczała uradowana Ally.
- No mów, jaką?
- Mamy odwowłane lekcje! Wracamy wcześniej do chaty. Reszta nauczyciel się rozchorowała na jelitówke!
- Ale czdzior!
- Chodź po książki i wynosimy się stąd.
15 minut później Ally
- Idziesz? - spytał Austin zakładając plecak.
- Musze jeszcze wpaść do ciotki, wiesz tydzień temu wyjechała do Włoch i teraz opiekuje się jej mieszkaniem, ale chcesz to chodź ze mną?
- Spoko. - odparł chłopak, po czym splótł nasze palce.
Szliśmy przez szeroki chodnik. PO jednej stronię ulica, a po drugiej park. Wiatr lekko owiewał twarz, a soczysto zielone liście rzucały cień na drogę. Uwielbiam wiosnę! Ptaki śpiewają, trawa wydaje się bardziej zielona, rośliny zaczynają kwitnąć i w ogóle jest tak jakoś inaczej.
- O czym tak myślisz? - spytał melodyjnym głosem blondyn posyłając mi ciepły uśmiech.
- O niczym....-odparłam tajemniczo. - To już tu. -powiedziałam zatrzymując się przy mieszkaniu ciotki.
- Wow - szepnął cicho nie spuszczając wzroku z domu.
- No chodz!
Przekręciłam kluczyk w zamku i weszliśmy na chodnik prowadzący do drzwi. Zdjęcie jest starej daty. Zostało zrobione chyba 2 lata temu. Teraz ogród wygląda zupełnie inaczej. Pełno w nim kwiatów, małych krzewów. Z tyłu ciotka Linda posadziła wielkie drzewo wiśni, które aktualnie kwitnie na jasno różowo. Motyle latają wśród rzędów tulipanów, a w basenie odbijają  się promienie słońca.
- Austin! - krzyknęłam pstrykając palcami przed jego nosem.
A ten cielok upadł na ziemię jak zahipnotyzowany.
- Wstawaj!
- Co, a tak już. - odparł podnosząc się z trawnika.
Popchnęłam lekko drzwi i weszliśmy wspólnie do środka. Mieszkanie jest urządzone w nowoczesnym stylu. Wysokie okna białe meble i gustowne dodatki. Tak...moja ciocia lubi bawić się w projektantkę wnętrz.
- Chcesz coś do picia? - spytałam zostawiając go samego w przed pokoju, a ja udałam się do kuchni.
- Nie dzięki....albo jak byś miała to  sok!
Nie zdecydowany. Wyjęłam z szafki dwie szklane szklanki i nalałam do nich soku pomarańczowego. Po czym wróciłam do chłopaka, który był najwyraźniej jeszcze w transie.
- Masz.
- Dzięki. - odparł biorąc łyka napoju. - Wow! Wy tu macie fortepian!
- Ta, często na nim gram..
- To ty grasz na fortepianie?
- No pewnie. Kocham grać i śpiewać. - przyznałam odkładając szklankę na pobliski stół.
- Ja nie mogę, mamy tak wiele wspólnego.
- Jak mi pomożesz w porządkach to możemy później na nim pograć.
- Stoi, to od czego zaczynami. - spytał blondyn gotowy do pracy.
- Wpierw podlejemy kwiaty, a później poodkurzamy cale mieszkanie.
Zaprowadziłam go na tyły ogrodu i podłączyłam węża ogrodowego. Gdy Austin siłował się z wężem, ja przycinałam kwiaty i krzewy.
- Aaaa! - pisnęłam gdy poczułam na plecach zimny strumień wody.
- No co?! Wyglądasz przepięknie, pachniesz słodko. Łatwo cię pomylić z kwiatem. - odparł uśmiechnięty
- Ha ha ha ha ha, bardzo śmiesznie - powiedziałam z sarkazmem - Uważaj żebym ja cię nie pomyliła! - krzyknęłam wskakując mu na barana, po czym oboje wpadliśmy do basenu.
- Osz tu! - krzyknął Austin, zaczynając bitwę na chlapanie.
Nasza wojna była pełna śmiechu i pisków. Trwała by tak na pewno długo gdyby nie to że zauważyliśmy oboje moją ciotkę stojącom w drzwiach prowadzących na ogród.
Nasze miny były bezcenne.
- Dzień dobry? - przywitał się Austin niepewnie.
- Cześć ciociu?
- No cześć dzieci! Ally jak ty wyrosłaś! Cała mama! A ciebie młodzieńcze pierwszy raz widzę.-przywitała nas radośnie kobieta.
Tak...moja ciocia, jest bardzo radosna, zawsze uśmiechnięta i pomocna. Uwielbia żartować. Mieszkałam z nią przez 4 lata gdy mój ojciec musiał poświęcić się pracy i wyjechał do Madrytu. Od tego czasu nie widziałam się z nią w ogóle bo zamieszkała w Rzymie, ale teraz jest i to dość w niekomfortowej sytuacji.
- To jest Austin - przedstawiłam chłopaka - Mój przyjaciel i sąsiad.
Kobieta spojrzała na blondyna, który właśnie wychodził z basenu i posłała mu ciepły uśmiech.
- Mów mi Linda. - zwróciła ise do chłopaka.
- Nie jesteś na nas wściekła?
- Nie no coś ty! Przyglądałam się wam od jakiś 30 minut. Wyglądacie razem przezabawnie...
- A nie miałaś być przypadkiem teraz w Rzymie?  - spytałam wychodząc z wody.
- Stęskniłam się. Idźcie się przebrać, a ja zrobię ciasto.
Spojrzałam na Austina i weszliśmy razem do środka. Ciekła z nas woda, pozostawiająca kałużę na podłodze. Pociągnęłam go za rękaw i zaprowadziłam na górę do łazienki.
- Poczekaj tu, zaraz dam ci ciuchy! - krzyknęłam wybiegając do łazienki.
Wpadłam do mojego starego pokoju. Wyciągnęłam z szafy ubrania, mojego byłego chłopaka i wróciłam z powrotem do blondyna.
- Weź się przebierz, a ja czekam na dole.
Weszłam z powrotem do mojego królestwa i wybrałam mój ulubiony zestaw
. Zrobiłam sobie lekki makijaż, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie kłosa na bok. Zakładałam właśnie buty, gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę!
Do pokoju wszedł Austin. Ubrany w czarne rurki, biały t -shirt, a na to miał zarzuconą czerwoną koszulę. Wyglądał ładnie...nawet bardzo ładnie.
- Twoja ciocia, nie jest na mnie zła? - spytał wchodząc do pokoju.
- Nie, ona nigdy się nie złości. Dziwi mnie tylko jej szybki powrót. - odparłam zakładając kolczyki.
- Pomóc ci? - spytał Austin po chwili, widząc jak się meczę z naszyjnikiem.
Pokiwałam twierdząco głową i podałam mu wisiorek.
Podszedł do mnie od tyłu. Poczułam jego miętowy oddech i ciepły dotyk dłoni. Gdy chłodne zapięcie opadło już na moją szyje, odwróciłam się twarzą do niego. 
Staliśmy niebezpiecznie blisko. Dzieliło nas dosłownie kilka milimetrów. Uśmiechnął się do mnie, a ja utonęłam w jego czekoladowych tęczówkach. Jednak po chwili odchyliłam twarz w bok i odeszłam.
- Idziesz? - spytałam smętnie stojąc przy drzwiach.
- Jasne...
Austin
Schodziliśmy właśnie po schodach. Akcja, która zdarzyła się dosłownie przed chwilą była nie samowita. Chyba się zakochałem w Ally! Chyba... nie co ja wygaduję, Ally to moja przyjaciółka! Tylko przyjaciółka...
- Halo? Austin słyszysz mnie? - spytała ciocia dziewczyny budząc mnie z myśli.
- Tak, słucham.
- Pytałam ci się czy słodzisz? - spytała ponownie, z uśmiechem, który nigdy nie schodzi jej z twarzy.
- Nie dziękuje...-odparłem smutnym głosem.
Kobieta po maszerowała do kuchni, a ja znów zostałem sam na sam z brunetką. Dziewczyna była już jakaś inna. Widać że mniej się uśmiechała, jakaś taka zagubiona. Usiadłem na schodach i zacząłem wystukiwać rytm nogą.
- Austin! To jest genialne! - krzyknęła nagle Ally wstając z kanapy.
- Ale co ja zrobiłem?
- Chodź! - powiedziała, a właściwie rozkazała ciągnąc mnie do fortepianu.
Zaczęła uderzać w klawisze, aą poswatała podobna melodia, do tej której wytupywałem butem. Dziewczyna przestała szybko grać i zapisała coś na kartce.
Trwało to jakieś 15 minut, po czym powiedziała :
- Trzymaj, jak zacznę grać to zaśpiewasz.
 Po czym zaczęliśmy wspólnie uderzać w klawisze.
 
Austin:
Yeah, whoa

I’m walking on a thin line
And my hands are tied
Got nowhere to hide
I’m standing at a crossroads
Don’t know where to go
Feeling so exposed

Ally:
Yeah I'm caught
In between
Where I'm going and where I've been
But know,
There's no turning back

Yeah!

Both:
It’s like I’m balanced on the edge,
It’s like I’m hanging by a thread,
But I’m still gonna push ahead
So I tell myself
Yeah, I tell myself

Don’t look down, down, down, down
Don’t look down, down, down, down
Don’t look down, down, down, down
Don’t look down, down, down, down

Austin:
It’d be so easy
Just to run
It’d be so easy
To just give up

Ally:
But I'm not that girl who gonna turn my back
There’s no turning back

Both:
No turning back

Ally:
It’s like I’m balanced on the edge

Austin:
It’s like I’m hanging by a thread

Ally:
But I’m still gonna push ahead
So I tell myself
Yeah I tell myself

Both:
Don’t look down, down, down, down
(Ally: Dooowwwnnn!)
Don’t look down, down, down, down

Don’t look down, down, down, down
(Austin: Don't look down! Don't look down!)
Don’t look down, down, down, down!

Na koniec nasze dłonie spotkały się na jednym z klawiszów. Znowu nie zręczna chwila. Spojrzeliśmy sobie równo oczy, zbliżając się do siebie z każdą chwilą.
- To będzie wasz letni hicior! - krzyknęła ciotka  Ally, piszcząc z radości.
♥ ♥ ♥
Ta dam! Oto mój 4 rozdział! Myślę że wam się podoba. Osobiście mi nawet też...
Ale czekam na waszą opinię.
Do następnego wpisu...
Madde :)
Komentujesz = Motywujesz
 

piątek, 7 marca 2014

Kto mnie czyta?

Zastanawiam się kto czyta mojego bloga? Wiem że wstawiam tu nie za często rozdziały, ale jednym słowem "szkoła". Za co bardzo bardzo przepraszam, ale następny pojawi się w sobotę!!! A tak na poważnie to kto nie czyta? 

niedziela, 2 marca 2014

3.Nie zapomniałeś przypadkiem książek?

Po postu rozpłynął się w powietrzu. Spojrzałam na dziewczynę z wyrzutami.
- No co?! Ja tylko mówię to co myślę!
- To lepiej nie myśl, bo ranisz przy tym innych! - warknęłam na nią gestykulując rękoma.
- No ale Ally! Przecież nie będziemy się o niego kłócić...-wtrącił się Dez.
Przewróciłam teatralnie oczami i ruszyłam przed siebie. Biegałam od drzewa do drzewa, od sklepu do sklepu, od ulicy od ulicy, ale nigdzie nie znalazłam blondyna. W jego domu też byłam i pustka. Moje nie udane poszukiwania skończyłam o 23.00. Wróciłam padnięta do domu. Wszyscy już spali, więc postanowiłam nie być gorsza i również wtuliłam się w poduszki.
- Następny dzień rano -
Obudziło mnie natrętne tykanie budzika. Z wielką niechęcią wstałam i spojrzałam na zegarek. 7.30!? Wyleciałam jak z procy, wzięłam pierwszy lepszy ciuch i zamknęłam się w łazience. Zrobiłam sobie lekki makijaż i rozczesałam jednym ruchem włosy. Gotowa zeszłam, a właściwie zbiegłam na dół. Porwałam kanapkę z nutellą i wybiegłam z domu zarzucając torbę na ramię. Teraz dopiero uświadomiłam sobie że jeszcze nie wiem czy Austin się znalazł. Spojrzałam nie pewnie w stronę jego ogródka i ruszyłam sprawnym krokiem. Muszę w końcu przeproście go za zachowanie moich przyjaciół...ale jest też ta zła strona, że mi odmówi, znienawidzi i do końca życia będziemy żyć jako wrogowie...
Kiebska sytuacja...
No ale nie zaszkodzi spróbować. Weszłam po schodach prowadzących na werandę i zapukałam do drzwi. Ukazała się w nich wysoka blondynka, o miłym wyrazie twarzy.
- Dzień dobry? Jest Austin? - spytałam grzecznie.
- Niestety wyszedł już do szkoły, może mam coś przekazać? - za proponowała cały czas się uśmiechając.
- Nie nie trzeba dziękuje, Dowidzenia!
- Dowidzenia.
Po 15 minutach byłam już pod szkołą. Tłum ludzi i straszny chaos...Nagle w tym tłumie za uwarzyłam Austina. Siedział na murku i wpatrywał się w zniszczone trampki.
- Austin!
Chłopak podniósł głowę, a ja do niego podbiegłam.
- Austin, ja cie bardzo, ale to bardzo przepraszam za zachowanie moich przyjaciół, nie wiedziałam że wypalą z takim tekstem... - wyjaśniłam zdyszana. - Po prostu nie bierz tego do serca.
- Spoko Ally, przyzwyczaiłem się już do tego... - odpowiedział nadal uśmiechnięty - Nie potrzebuje nikogo więcej skoro mam tak wspaniała przyjaciółkę jaką jesteś ty.
- Oooo! Austin to miłe z twojej strony. Friends Forever...- odparłam uroczyście przyklejając się do chłopaka.
-
Friends Forever... - wyszeptał i odwzajemnił uścisk. 

Stai byśmy tak na pewno dłużej ale przerwał nam dzwonek. Uśmiechnęliśmy się do siebie nawzajem i  ruszyliśmy w kierunku wejścia. Na korytarzu nie było aż tak źle. Oczywiście masa ludzi podpierała ściany, ale jakoś nie rzucali się tak w oczy, jak przedtem.
- Do której kasy chodzisz?
- 1b...
- Ja nie mogę! Chodzimy razem do klasy! - wydarłam się na cały korytarz, a oczy wszystkich uczniów zwrócone były w moją stronę.
- Ty tak na wszytko reagujesz?
- Nie, wiesz to był jaki nie pohamowany atak... - powiedziałam zawstydzona.
- Chodź już lepiej do klasy bo się spóźnimy...
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam sprawniejszym krokiem przed siebie.
- Austin?
- Tak?
- Nie zapomniałeś przypadkiem książek?
- O matko! Dzięki Ally. - odparł szybko chłopak i ruszył biegiem w inną stronę korytarza.
Przewróciłam teatralnie oczami. Chciałam postawić następny krok, ale przypadkiem wpadłam na Cody'ego
- Jak się masz Ally? Co u ciebie słychać?
- Spoko...
- A jak tam z naszą dzisiejszą randkom? Termin nadal aktualny? - spytał po czym przysunął się bliżej.
- Nie sorki, ale nie mam dzisiaj czasu, może przełożymy spotkanie?
- No dobra... - odparł fochnięty- zdzwoniły się.
Uff...poszedł sobie. Ostatnio za dużo ode mnie oczekuje, nie rozumie że mam inne sprawy na głowię...nienawidzę takich ludzi!
- Wszytko w porządku? Coś nie masz za ciekawej miny. - spytał  Austin podchodząc do mnie z pełnym plecakiem.
- Nie,nic mi nie jest po prostu się zamyśliłam i tyle...
Blondyn posłał mi ciepły uśmiech, po czym założył plecak.
- Słuchaj? może chciałbyś ze mną siedzieć w ławce? - za proponowałam po chwili.
- Spoko, będzie super!
- Poczekaj tu zraza to załatwię. - odparłam zostawiając chłopaka, z tylu i podeszłam do nauczyciela.

Austin
Miła ta Ally. Uśmiechnąłem się sam do siebie i oparłem plecami o ścianę. Nagle za rogu wyszła ta dziewczyna z parku...chyba Trish, ale głowy nie daje. Odwróciłem wzrok w drugą stronę i modliłem się tylko żeby mnie nie zauważyła.
- No proszę proszę. Kogo my tu mamy? Austin Moon, sierota pierwszego stopnia. - zakpiła podchodząc do mnie.
- Słuchaj, nie chce się wdawać w kłótnie więc jak tak bardzo mnie nie lubisz, staraj się mnie omijać i problem będzie z głowy?
- Nic z tego! Ally to moja przyjaciółka i jak już to ty będziesz omijał nas! No chyba że chcesz nieć kłopoty z jej chłopakiem...
- Co?!
- Tak Ally ma chłopaka. A poza tym i tak byś nie miał u niej szans....
- Ale je nie chce z nią chodzić, jesteśmy tylko przyjaciółmi...
Dziewczyna odeszła, a ja odetchnąłem z ulgą. No powitanie niezbyt miłe...

Ally
- Dobrze bardzo panu dziękuje.
Odeszłam od nauczyciela. Właśnie załatwiłam sobie siedzenia z Austinem. Mam tylko nadzieję ze Trish się nie obrazi...
- I co gotowy do zajęć? - spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Tak jasne....

Spojrzałam na niego pytająco i udaliśmy się w kierunku sali. 

♥ ♥ ♥
Bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność, ale obiecuje że to się poprawię. Co do rozdziału to uważam że jest taki se...ale ocenę zostawiam wam...
Do następnego wpisu...
Maddie ;)

poniedziałek, 24 lutego 2014

LAB!!!

Ja nie mogę!!! To już moja trzecia nominacja!!! Na tym blogu pierwsza, ale mniejsza. Normalnie ogarnął mnie zespół nie pohamowanej radości!!! Wielkie dzięki. Takie ogromne DZIĘKI...
Pytania od _Unpredistable_ 
1. Czy czytasz mojego bloga?
2. Jaki smak (kolorek) lubisz fruga?
3.  Masz twittera?
4. opisz siebie w 2 słowach
5. ile masz lat?
6. twoja największa ' achillesowa pięta' ?
7. Ulubiony kraj?
8. Lubisz ciastka? XD
9. Raura vs Raia
10. ulubiony aktor/aktorka?
11.Anime, seriale animowane czy zwykłe?
Odpowiedzi -
1. Tak czytam i kocham twojego bloga. Jest on jednym z moich ulubionych!!!
2. Zielony ;)
3. Tak.
4. Pozytywnie Zakręcona ;)
5. Mam 13 lat.
6. Ortografia....
7. USA - Stan Floryda.
8. Lofciam ciastka!!!!
9. Raura ;)
10. Aktor - Ross Lynch, aktorka - Laura Marano.
11. Zwykłe.
Blogi, które nominuję -
Pytania ode mnie -
1. Twój ulubiony kolor...
2. Raura vs Raia.
3. Byłaś na koncercie R5 w Warszawie?
4. Oglądasz serial Austin & Ally?
5. Masz jakieś zwierzątko? Jak tak to jakie?
6. Wolisz Polski czy Angielski?
7. Umiesz jakieś języki obce?
8. Prowadzisz pamiętnik.
9. Piątek czy sobota?
10. Ulubiony członek zespołu R5

czwartek, 20 lutego 2014

2. Czekam z zamkniętymi oczami na glebę i nic!?

Hmm...gdzie jestem? Bardzo ciekawe pytanie...na Drzewie! Ta...mój brat znowu wypuścił iguanę. Tylko tym razem jest u nowych sąsiadów. Jeszcze dokładnie ich nie znam, ale jak się skapną ze jestem na ich roślince to na pewno będę miała zaszczyt poznać. Drugie pytanie czemu nie jestem w szkole? Więc tak wstałam o 7.30 miałam zapieprz jak nie wiem, po czym doszłam do szkoły i dowiaduje się ze lekcje są odwołane!!! No co to ma być się pytam!? Jakim prawem! To ja walczę z bratem o łazienkę, później z tatą o śniadanie, a na koniec z psem żeby oddał mi moje buty (oczywiście są już obślinione) i mówią mi że nie idę do szkoły!? No tak, ale cały czas siedzę na drzewie. Wisze tak od 7.00, a obecnie jest 10.00. Mój kochany braciszek, znalazł to paskudne  zielone łuskowate coś w wanie, a mnie zostawił na pastwę losu w ogródku sąsiadów!!! Do ziemi mam jakieś mniej więcej dwa metry. Gałąź coraz bardziej się gnie ku ziemi. Jak zaraz coś nie wykombinuje to będę zdychała plackiem na dole. Nagle zauważyłam że drzwi od domu się uchylają i wychodzi z nie znany mi blondyn. Oj nie teraz nie mogę spaść! Nie ma takiej mowy. Wezmą mnie  za wariatkę. Przyglądałam się ciekawsko chłopakowi, jakby był eksponatem w muzeum. Założył słuchawki na uszy i zaczął kosić trawę. W pewnej chwili gałąź się złamała i ja byłam gotowa, na bliskie spotkanie z trawnikiem. Przynajmniej jest skoszony... Czekam z zamkniętymi oczami na glebę i nic.
Otworzyłam lekko oczy i co!? Ten mój eksponat w muzeum trzymał mnie na rękach! Ale perfumy ma ładne...
- Przepraszam ja nie powinnam wchodzić na wasze drzewo, ale mój brat zgubił iguanę zrobił wielkie poszukiwania, zostawił mnie na pastwę losu, a ja jak to ja nie mogłam wyjść z sytuacji. - powiedziałam na jednym oddechu.
- Wow...
- Co!? - spytałam piskliwym głosem cały czas siedząc mu na rękach.
- Masz niesamowity uśmiech... - szepnął cicho, wpatrując się we mnie jak w obrazek.
- Dzięki. - oparłam lekko cię rumieniąc.
- A tak wogóle to jestem Austin - przedstawił się chłopak.
- Ally..... Wiesz co było by mi znacznie wygodniej na ziemi.
- A tak...jasne.
Chłopak obudził się z transu i ostrożnie odłożył mnie na ziemię.
- Dasz się zaprosić na spacer po parku i lody? - spytał po chwili.
- Właściwie to czemu nie, może być za jakieś 15 minut?
- Tak pewnie może cie odprowadzę?
- Nie , nie ma potrzeby, mieszkam w tym domu, obok. - odparłam wskazując mój śliczny domek.
- WOW! Będziemy sąsiadami!!!
- Nooo...taaakk....-odparłam lekko zdziwiona rzucając pytające spojrzenie.
- Nie no wiesz za dużo przebywania z moją siostrą i oglądania teletubisiów, sorry...
- Ty też je oglądasz!? - spytałam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, jednak po chwili zdążyłam się już ogarnąć. - Wiesz co, może nie poruszajmy tematu teletubisiów. Widzimy się za 15 minut.
Wybiegłam z ogródka.....a tak Austina i wpadłam do chaty jak huragan. Oczywiście mój brat już podbił Tv, a najlepsze jest to że iguana jadła z  nim popcorn...no normalnie parodia...mniejsza.
- Gdzie tata?
- W pracy! - odparł Jimmy zmieniając kanał.
Wzruszyłam ramionami, i pobiegłam do swojego królestwa. Co by tu włożyć? Przejrzałam całą szafę i pustak. W końcu natchnęło mnie coś gdy do pokoju wszedł mój brat.
- Gdzie się tak stroisz?! - spytał rzucając się  na moje łóżko twarzą do poduszek.
- Nigdzie, nie dawno wpadłam na takiego miłego chłopak i zaprosił mnie na lody. - odparłam przeglądając się w lustrze.
Jimmy wybiegł z krzykiem z mojego pokoju, krzycząc coś w rodzaju " kolejny wariat do kolekcji" Tak czasami jest dziwny...ale mniejsza.
Wpadłam do łazienki, trzasnęłam drzwiami ( tak że wszytko co miałam na półkach runęło na ziemie) i zaczęłam przygotowywania. Ubrałam się w mój ulubiony zestaw. To tego lekki makijaż i włosy. No właśnie co zrobić z włosami!? W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Ja otworze!
Leciałam jak wariatka, żeby mój nowy sąsiad nie zobaczył małego zła wcielonego - mojego brata- w taki piękny dzień. Otwarłam energicznie drzwi i zatrzymałam się przed wycieraczką.
- Gotowa? - spytał uśmiechnę ty blondyn podając mi dłoń.
- Jasne...
Splotłam nasze palce i ruszyliśmy przed siebie. Na ulicach nie kręciło się zbyt wiele ludzi .

- Opowiedz mi coś o sobie...
- No dobra....więc tak, rok temu przeprowadziłam się do Miami. Mieszkam z bratem i tatą, matka zginęła w wypadku samochodowym. Chodzę do liceum. Uwielbiam spacery w deszczu, gumę balonową, jazdę na wrotkach i tworzenie muzyki. Po prostu kocham muzykę, komponuje, pisze śpiewam...
- Wow mamy dużo wspólnego...chodź by z ta gumą, uwielbiam ją! O...i oczywiście muzykę...- dodał po chwili.
- Poważnie!?
- No, kocham tę gumę! A najbardziej jabłkową!!!
- Nie nie...Austin - odparłam z poirytowaniem - chodziło mi o muzykę..
- Aaaa...tak, gram na gitarze i fortepianie.
Doszliśmy do parku. Wiatr lekko owiewał twarz, a słonce ogrzewało odsłonięte ramiona.
Nagle straciłam Austina z oczu, no po prostu jakby się pod ziemię zapadł!
- Austin!
Głucha cisza.
- Austin!
Nic.
- Austin.
- Tak!?
To jednak nie był Austin tylko jakiś siedmiolatek.
- Ally!
Odwróciłam się i zobaczyłam Austina z watą cukrowa i masą żelków.
- Proszę... - odparł grzecznie chłopak podając mi watę.

- Gdzieś ty był!?
- Sory nie mogłem się oprzeć słodyczą.... - odparł z niewinnym uśmieszkiem.
- Gdzie idziemy?
- Co powiesz na plac zabaw?
- Poważnie? - spytałam rzucając na niego pytające spojrzenie.
- Czemu nie?
- Bo wszyscy ludzie będą się na nas gapić...
- Oj...Ally...Ally, zaufaj mi to będzie niesamowicie crazy dzień!!
- No do...
Nie dokończyłam bo blondyn pociągnął mnie za rękę. na placu było niesamowicie dużo dzieci. Ale jakoś się upchnęliśmy w huśtawki...jakoś. Czułam się trochę nieswojo, bo wszyscy się na nas patrzeli, ale dopiero po tym jak Austin utknął w zjeżdżalni zaczęła się zabawa. Za nic nie mógł się z niej wydostać. Po prostu się zaklinował...
- Ally! Weź coś zrób nie wygodnie mi!!! - krzyknął z poirytowaniem.
Ja za to wybuchłam nie pohamowanym śmiechem.
- No nie lej się tak, tylko zrób coś!
- Już...id...ę! - krzyknęłam ocierając łzy.
Próbowałam, próbowałam, i co? Zjeżdżalnia urodziła świrniętego blondyna.
- Poród udany! - krzyknęłam po czym wybuchnęłam niczym bomba śmiechem.
- Nigdy więcej nie pozwalaj mi wejść na plac zabaw!
Nasz jak to powiedział Austin "niesamowicie crazy dzień" jeszcze nie dobiegł Końca. Jakieś 4 godziny włóczyliśmy się bez czynie po galer jeżdżąc to w górę to w dół windą, pod prąd ruchomymi schodami, albo kupując sobie 20 par okularów. Ta nie wiem poco nam one są, ale było niesamowicie fajnie!!! Wyszliśmy z galerii, w wielkich okularach. Była może 17.00.
Szłam szłam pijanym krokiem, zwijając się ze śmiechu. Zresztą nie tylko ja. Wracaliśmy właśnie alejkami parku, gdy za zakrętu wyszła Trish z Dez'em.
- O! Ally Hej! - krzyknęła czarno włosa podbiegając do mnie.
- Cześć? - odparłam zdziwiona.
- Czekaj czekaj...- powiedziała przyjaciółka odklejając się ode mnie - To jest Moon?
- Tak, nowy uczeń...
- To ty się zadajesz z tą sierotą!? - spytała głośno Trish z śmiechem.
- Nie nazywaj go tak!
- Ally przecież to zwykły śmieć, on nie ma uczuć! -ciągnęła dalej.
- Oj uwierz że ma! Austin to naprawdę fajny chłopak! W poruwaniu do was przeżyłam z nim super dzień!
- Dziewczyno ty siebie słyszysz!? - spytał z zdziwieniem i pretensjami Dez. - Wolisz jego od nas.

Nic nie odpowiedziłam tylko odwróciłam się napięcie w stronę Austin'a, ale chłopaka już nie było. Zniknął.
♥ ♥ ♥

Bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo przepraszam za opóźnienia związane z rozdziałem, ale oczywiście szkoła pokrzyżowała mi plany z rozdziałem. Więc tak, dla mnie ten wpis jest taki se...ale czekam na wasze opinie. W piątek idę na urodziny do przyjaciółki z klasy, więc rozdziału prawdopodobnie nie będzie, ale jest też dobra wiadomość dodam go w weekend!!! Chyba w sobotę...jeszcze nie wiem, no ale dobra bez przedłużania...
Do następnego wpisu...
Maddie ;*

piątek, 14 lutego 2014

1. Jak mogłeś zgubić iguanę?!

Jak mogłeś zgubić iguanę?! Z okazji walentynek dużo uśmiechniętych minek!!! A tak na poważnie z okazji dzisiejszego święta, postanowiłam wstawić na moje wszystkie blogi rozdziały!!!
A tu linki do nich :
Klik
Klik
A teraz do setna sprawy...

♥ ♥ ♥
Więc tak może najpierw się przedstawię bo mniej jeszcze nie znacie. Mam na imię Ally...Ally Dawson. Od raku mieszkam w Kalifornii, gdzie również chodzę  do liceum. W kweście szkoły, jestem lubiana, nie przepadam za nauką , no ale na to się nic nie poradzi. Obecnie mieszkam z tatą i moim młodszym bratem - Jimmy'm. Mam wspaniałych przyjaciół - Dez'a i Trish. Ale może skończę już ze sobą i przejdę do teraźniejszości.
Jak zawsze jestem spóźniona. Umówiłam się z przyjaciółmi w parku. Nagle poczułam wibracje w kieszeni.
T - Trish
A - Ally.
T - Gdzie ty się podziewasz? Czekamy już 2 godziny!
A - Bardzo was przepraszam, ale musiałam zostać dłużej w pracy, później jeszcze wyjść z psem, a na to wszystko mój tata źle nastawił czas na mikrofali, ale zaraz będę.
T - Dobra, czekamy.
Rozłączyłam się szybko i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Szlam dość szybkim krokiem, alejkami parku. Wiatr lekko owiewał moje gęste kasztanowe włosy, a słońce rzucało ciepłe promienie. Uwielbiam wiosnę. Z daleka zauważyłam już dwie znane mi sylwetki.
- Naprawdę bardzo was przepraszam, ale miałam dużo spraw na głowie. - usprawiedliwiłam  się przed przyjaciółmi machając rękoma.
- Nie no spoko nic się nie stało..-zaczął Dez.
- Nic! Nic! Musiałam siedzieć tu z tobą 2 godziny!!! - krzyknęła Trish na rudzielca.
- Dobra dobra, skończcie już!- wepchnęłam się miedzy przyjaciół - Idziemy na lody?
- Jasne! - krzyknęli chórem.
Podeszliśmy wspólnie do pobliskiej budki z lodami. W czasie gdy Dez kupował nam lody, siedziałam z Trish na ławce.
- Słyszałaś że w poniedziałek ma przyjść do naszej klasy nowy uczeń? - spytała czarnowłosa z wyraźnym zaciekawieniem.
- No, jakiś chłopak z New Yorku.
- Adoptowała go rodzina Smith. Sierota...-zakpiła.
Naszą rozmowę przerwał Dez.
- O czym tak gadacie?
- A o nowym uczniu..- odparłam obojętnie.
Chłopak wzruszył, ramionami, podał  lody i usiadł koło nas. No i pomyśleć że jutro jest już poniedziałek.!!!
Nienawidzę poniedziałków!!! Z przyjaciółmi posiedziałam jeszcze 3 godziny i poszłam do domu. to były najlepsze 3 godziny mojego życia. Pełne śmiechu, i wygłupów. Wracałam tą samą  drogą co szłam 4 godziny temu. Mieszkam dosyć daleko. Do szkoły mam mniej więcej półgodziny drogi pieszo...no tak wstaje o 6.00, ale mniejsza.  Mijałam tłumy ludzi, park i pobliskie sklepy z butami. Przy jednym z nich się zatrzymałam. Spojrzałam w wielkie okno. Na wystawię stały piękne szpilki. No po prostu cudne. Zrobiłam ich fotkę i wysłałam do Trish.

Około 17.00 doszłam do chaty. Mieszkam w dwupiętrowym domku z ogrodem. Uwielbiam mój pokój może jest skromny i malutki, ale w końcu mój. Tsa...wcześniej dzieliłam z bratem, no ale nie chce z ego poopowiadania zrobić dramatu, więc może pokaże wam mój dom.. 


 


No to już chyba wszystko ogród pokaże kiedy nadarzy się okazja.

- Już jestem! - krzyknęłam odwieszając płaszcz na wieszak.
Zdjęłam buty i poszłam w głąb mieszkania rozglądając się z kimkolwiek.
- Jest ktoś!?
W kuchni nikogo nie było, tylko bajzel i naczynia w zlewie. Więc jednak ktoś tu był, a może nawet jeszcze jest. Oczywiście znalazłam ich przed kanapą, a mianowicie oglądali mecz, krzycząc z radości- chyba gol...
- O Laura, przyłączysz się??? - spytał nie odrywając od ekranu wzroku mój tata.
To może ja wam w ogóle opisze mojego tatę? No więc tak jest wysoki i dobrze zbudowany. Ma ciemno kasztanowe włosy i tego samego koloru oczy. Pracuje w firmie jest architektem. Często pomagam mu zrobić, projekty. Zazwyczaj po skończeniu pracy, jestem cała od kleju i  tektury, ale kocham mu pomagać. Wiek? Hmm, mój tata nie jest stary ma dopiero 39 lat. Jeszcze się z nim pomęczę...
- Nie dzięki, idę na górę mam dużo lekcji i kartkówkę z biologii. - odparłam ściszając Tv.
- Ej! Lau, co ty robisz!? Przecież mecz jest! - krzyknął z wyraźnym oburzeniem Jimmy.
Ta to mój brat. Nazywa się Jimmy. Ma 13 lat i niestety chodzi do tej samej szkoły co ja... Oczywiście jak każde rodzeństwo są miedzy nami małe spory, no dobra może nie tak małe bo ostatnio goniłam go z patelnią, ale zasłużył sobie. No cóż nic na to nie poradzę...
- No idę robić lekcje...
- No ale my tu oglądamy...
Spojrzałam na tatę błagalnym wzrokiem.
- Mnie tu nie ma. - odparł podnosząc ręce w geście obrony.
Westchnęłam ciężko i z myślą że przegrałam wojnę z batem poszłam na górę. Rzuciłam  się na łóżko chowając twarz w poduszkach. W końcu gdy zabrakło mi oddechu, przewróciłam się na plecy, wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer Trish.
Zajęte!
No to został mi Dez. Wybrałam numer rudzielca i co?!
Zajęte!
Ta...witam w moim świecie. Zawsze gdy są potrzebni to ich niema. Pewnie naparzają przez te telefony, a ja!? A ja!? Leże plackiem na łóżku z wzrokiem wbitym w sufit i się nudzę!!
Gdzie w tym świecie sprawiedliwość!?
Wstałam ociężale z łóżka i wzięłam się za lekcje. Otworzyłam pierwszy zeszyt - matma.
- Pierniczę! Nie robię!
Tym razem podeszłam do szafy. Otwieram drzwi i...ze środka wybiega mój pies! Wabi się Rocky. Nie będę wam już go opisywać tu macie 
Zdjęcie mojego kłapouchego. Taa...jest trochę duży...
Ja to mam życie. Nie mogę robić lekcji, bo na dole ojciec i brat oglądają mecz, z przyjaciółmi tez nie mogę pogadać bo naparzają się przez telefon, a na koniec wybiega mi z szafy pies rasy owczarek staro angielski!!! No ludzie no! Czy ja kiedyś będę mieć normalne życie??? To ostatnie pytanie musiałam myśleć na głos, ponieważ usłyszałam nawet odpowiedź.
- Nie....-odparł brat wchodząc do mojego pokoju.
- A ty tu czego?
- Nigdzie nie mogę znaleźć Lusi. Wiesz może gdzie ona jest?
- Co!?
A no tak zapomniałam powiedzieć wam jeszcze o Lusi. Więc tak to zwierzątko mojego brata, a mianowicie iguana.
- Ty chcesz mi powiedzieć że wielka jaszczura szwenda się gdzieś po naszym mieszkaniu?!
- Nie panikuj, tylko pomóż mi szukać...
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam poszukiwania. Okazało się że pupilek braciszka po maszerował do naszej sąsiadki. Ile ona narobiła hałasu. No dobra może kopanie w grządkach i znalezienie w truskawkach wielkiej jaszczurki to nie jest szczyt marzeń, ale uszy mi pękły.
- Bardzo panią przepraszamy - tłumaczyłam brata - obiecuje że to się więcej nie powtórzy.
- No ma nadzieje - odparła oschle, po czym wzięła się za przesadzanie malin.
Jimmy wziął to coś na ręce, a ja szłam za nim.
- Pilnuj jej na przyszłość!
- A co moja wina, że zrobiła sobie mały spacerek po okolicy!?
- Ty się lepiej ciesz że pani Watschon nie zadzwoniła po zoo. - zaśmiłam się cicho.
- Jeszcze czego?! - oburzył się mój braciszek, po czym wszedł nie zauważalnie  do domu i popędził na górę.
- Gdzie wy byliście? - spytał zdezorientowany  tata.
- W sklepie? - odparłam niepewnie.
On tylko wzruszył ramionami i wziął łyka kawy.
Uśmiechnęłam się lekko do siebie i poszłam w ślady za bratem. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.

♥ ♥ ♥
 No to rozdział 1 jest. Nie ma w nim jakiejś specialnej akcji ,ale to dopiero wprowadzenie jutro poznamy Austina!!! Czekam na wasze opinie. Następny jutro bądź w niedziele.
Do następnego wpisu...
Maddie ^.^

czwartek, 13 lutego 2014

Prolog

Dwójka zakręconych ludzi wpada na siebie...a co dalej ? Sama nie wiem...
Ally - Ma niecałe 17 lat. Mieszka z ojcem i młodszym bratem w Miami. Jej matka umarła gdy miała 6 lat. Chodzi do pierwszej klasy liceum. Ma życie jak każda przeciętna dziewczyna. Uwielbia komponować i śpiewać. Stara być się dla wszystkich wyrozumiał a i miła. Jest trochę zakręcona, często wpada w kłopoty, z których pomagają  jej wyjść przyjaciele i rodzina.
Austin - Ma 17 lat. Niedawno przeprowadził się do Miami. Mieszka z rodzicami i młodszą siostrą. Interesuje się muzyką i fotografią.  Ma życie jak każdy przeciętny chłopak. Jest dość nie śmiały i tajemniczy, jednak wszystko zmienia się gdy poznaję pewną brunetkę.

 PS - Rozdział jutro ^.^ Obiecuje...
Maddie ;*